Właśnie sobie uświadomiłem, że jednym z fajniejszych prezentów jakie można sobie sprawić jest… fotoksiążka.

Jak to miało być? Plany vs rzeczywistość

Miałem w planach zrobić sobie takie bardzo dobre jakościowo książki ze zdjęciami podsumowujące każdy kolejny rok, jednak jakoś nigdy nie było we mnie wystarczająco dużo weny, żeby ten projekt zrealizować. Na początek — przeraża mnie selekcja zdjęć — ładnych zdjęć, które są dla mnie istotne jest w każdym roku ZA DUŻO. W ostatnich miesiącach lepiej sobie radzę z ratingiem ★★★★☆ podczas pracy z biblioteką, ale nie jest to coś co praktykowałem od zawsze. Czyli póki co — pod górkę. Żeby było ładnie, chciałbym żeby wszystko było spójne i w jednym stylu, a to zawsze kojarzyło mi się z olbrzymim wysiłkiem włożonym w projekt layoutu, w jakimś Photoshop czy innym cudzie. Again, pod górkę. Ci, którzy mnie znają wiedzą, że też lubię robić trochę lepiej niż “dobrze”, więc naczytałem się postów o obróbce, kalibracji, papierze, gramaturze i szeregu innych parametrów, które mają wpływ na docelowy wydruk. Jak się pewnie domyślacie, efekt jest taki, że nie zrobiłem żadnej fotoksiążki.

Do dziś!

Moja pierwsze przygoda z fotoksiążką

Dostałem ostatnio w zakupach kod rabatowy na fotoksiążke w cewe.pl, wywołałem i… tak to wygląda:

Jest całkiem fajnie. Przede wszystkim uśmiech na twarzy wywołują wszystkie zdjęcia które się znalazły w wydruku, wspominam z chłopakami KIEDY TO BYŁO i co w tym czasie robiliśmy — dobrze spędzony czas.

Proces powstawania

W bólach:) Ale nie takich jak sobie wyobrażałem! Jest aplikacja, ma gotowe layouty, ma możliwość edycji wbudowaną, zarządza się intuicyjnie i nie było żadnych problemów (było tam wszystko co mi przyszło do głowy, w stylu templatów na różną ilość zdjęć na stronę, style kolorystyczne, podpisy, etc.).

  1. Wybrałem foty, po kilka z każdego miesiąca ostatniego roku
  2. Wyeksportowałem do jednego folderu
  3. Rozpocząłem pracę z kreatorem, wrzucając cały folder ze zdjęciami, wybrałem ile stron ma się znaleźć w finalnym produkcie
  4. Program podzielił mi sprytnie na strony zgodnie z porządkiem chronologicznym
  5. Pozostało mi wprowadzenie poprawek (wymiana zdjęć, inne kadrowanie, inne rozmieszczenie)
  6. Klik, klik, wysłałem, zapłaciłem (kuponem! a bez rabatu jakieś 150zł przy 40 stronach) i gotowe

Czego się nauczyłem?

  • Bądź bezwzględny w selekcji zdjęć!
  • Rating zdjęć — rzecz obowiązkowa. 3 gwiazdki to dobre zdjęcie, 4 to coś co śmiało trafia do takich rocznych fotoksiążek, a 5 to totalne koksy, które powinno się wydrukować i poprzylepiać na ścianach
  • Wyłącz wszystkie autopoprawiacze zdjęć (nie wyłączyłem tego globalnie i nie jestem zadowolony miejscami, bo sam zrobiłem obróbkę wcześniej)
  • Sprawdź sobie kilka produktów, w różnych serwisach, różnice są, czasem jest to jakość, czasem jest to cena, czasem UX aplikacji, czy inne aspekty
  • NIE BĘDZIE IDEALNIE ZA PIERWSZYM RAZEM!
  • Chociaż raz przeleć przez projekt po zakończeniu ale przed wysłaniem. Dobrym pomysłem jest niepowielanie tego samego zdjęcia kilka razy (tak, tak właśnie zrobiłem).
  • Daj sobie czas na pracę z materiałem, takich rzeczy nie powinno się robić w pośpiechu, emocje ze zdjęć są warte chwili refleksji nad tym jak je najlepiej przekazać na wydruku
  • Kombinuj z różnymi rzeczami w rocznym albumie: dodaj coś co się działo w okolicy, wspólne przygody w kuchni, najbliższych, rzeczy wesołe i rzeczy ważne — you can do better niż “tylko dzieci” 😉

Kilka lat już nie wywoływałem fotek, ten krótki projekt uświadomił mi jak przyjemny jest efekt końcowy i że warto czasem poświęcić kawałek wieczoru, żeby móc “pomacać” wspomnienia!