Właśnie sobie uświadomiłem, że jednym z fajniejszych prezentów jakie można sobie sprawić jest… fotoksiążka.
Jak to miało być? Plany vs rzeczywistość
Miałem w planach zrobić sobie takie bardzo dobre jakościowo książki ze zdjęciami podsumowujące każdy kolejny rok, jednak jakoś nigdy nie było we mnie wystarczająco dużo weny, żeby ten projekt zrealizować. Na początek — przeraża mnie selekcja zdjęć — ładnych zdjęć, które są dla mnie istotne jest w każdym roku ZA DUŻO. W ostatnich miesiącach lepiej sobie radzę z ratingiem ★★★★☆ podczas pracy z biblioteką, ale nie jest to coś co praktykowałem od zawsze. Czyli póki co — pod górkę. Żeby było ładnie, chciałbym żeby wszystko było spójne i w jednym stylu, a to zawsze kojarzyło mi się z olbrzymim wysiłkiem włożonym w projekt layoutu, w jakimś Photoshop czy innym cudzie. Again, pod górkę. Ci, którzy mnie znają wiedzą, że też lubię robić trochę lepiej niż “dobrze”, więc naczytałem się postów o obróbce, kalibracji, papierze, gramaturze i szeregu innych parametrów, które mają wpływ na docelowy wydruk. Jak się pewnie domyślacie, efekt jest taki, że nie zrobiłem żadnej fotoksiążki.